Kolory Wenecji

Kolorowa Wenecja i jej maski Maski zakładamy codziennie. One chronią nas przed światem. Zakrywają prawdziwe emocje np. tęsknotę za sobą. Odczuwam to boleśnie:

„Kiedy Ciebie nie ma
Chowam uczucia po kieszeniach
Gdy dwa serca nie biją razem
Nie ma harmonii brzmienia…”
(Mesajach)

Wenecję poznaliśmy, kiedy „otwierała” oczy – o wschodzie słońca. Jej blask, światło i energia przenikały nas przez cały dzień. A wieczorem – stojąc z pokorą nad spokojnym, ale w swej naturze bezwzględnym żywiołem wody – czujemy w sobie różne emocje. Miasto odkrywa przed nami swą duszę ukrytą w krętych uliczkach oraz, odbijających się w wodzie i łączących dwa światy, mostach. To one łagodzą symetryczne kamienice w kształcie prostokątów i kwadratów, które jakby świeżo „wyszły” spod ręki sprawnego architekta. Żółć, róż i spływająca z ich ścian wilgotna czerwień oraz pomarańcz przeplatają się z szarością cegieł ukrytych pod odrapanym tynkiem. Odwieczna symbioza potężnych kamienic i bezwzględnej wody. Kontrastujące z sobą: drewniany mostek i niechlujne, pozbawione kolorowej farby ściany. Tło stanowi błękitne niebo. Słońce opiera się na kamiennych placach. Bawi się z kolumnami w chowanego. Przenikliwie obserwuje każdy nasz ruch. Kiedyś tu wrócimy, by zedrzeć z siebie maskę tęsknoty wynikłej życia na dwa domy. Tu nacieszymy się naszą intymnością. Zanurzymy w kolorach niepowtarzalnych zachodów słońca i zaskakujących widoków w błyszczących szybach. Może poznamy tajemnice kryjące się za kolorowymi okiennicami lub zielonymi roletami… Następnym razem popłyniemy dostojną gondolą lub kolorową łódką przez wąskie kanały, by zrozumieć tajemnicę trwałości tej niedoskonałej przecież skorupy miejskiej. Kiedy w pędzie codzienności zatracimy przez przypadek naszą miłość, to w tych zdjęciach odnajdziemy głębię łączącego nas uczucia.