„…Anioły bieszczadzkie,
bieszczadzkie anioły,
dużo w was radości
i dobrej pogody…”
Stare Dobre Małżeństwo
Bezkresna miłość. To jest możliwe nie tylko w pełnych życia Paryżu czy Amsterdamie, ale w Bieszczadach, turystycznej mekkce outsiderów tęskniących za ciszą. Tu zwalnia czas, a warunki życia dyktuje przyroda. Tu innego znaczenia nabiera słowo „prawda”. Wszystko jest czarne lub białe, bez półśrodków, a fałsz widać na pierwszy rzut oka.
I ja w tym miejscu, wśród tych ludzi czułem się jak w piosence:
„…Bieszczadzkie anioły,
anioły bieszczadzkie,
gdy skrzydłem cię trącą ,
już jesteś ich bratem…”
Ale od Paryża Paulina i Daniel nie uciekną. Tam młodzieniec poprosił dziewczynę o rękę. Na „Moście miłości” zwiesili kłódkę, której kluczyki pochłonęła Sekwana. Pobrali się jednak w jej ukochanych Bieszczadach wśród najbliższych sobie osób. Nawet dziadek nie krył wzruszenia. Choć już spokojny jest o swoją wnuczkę…
Wieczorem z Połoniny Wetlińskiej zerkali na świat i znowu odkryli, że na wyciągnięcie ręki mają bezkresną dal. Nic ich nie ogranicza. I niech tak zostanie. A we mnie cały czas są słowa poety:
„…Anioły nam przyzwalają
i skrzydłem wskazują drogę,
i wtedy w nas się zapala
wieczny bieszczadzki ogień…”*
Młodej parze bardzo dziękuję za niezwykłe przyjęcie i pokazanie swojego świata. Szczególnie wdzięczny jestem za pomoc moim „asystentom”: Dianie – siostrze Pauliny i jej mężowi – Andrzejowi.
*Fragmenty piosenki „Bieszczadzkie anioły” Starego Dobrego Małżeństwa.